niedziela, 23 marca 2014

Yellow River Scenic Area


Dziś opowiem Wam o Yellow River Scenic Area. Jest to obszar niedaleko (30km) miasta w którym mieszkam (Zhengzhou). Aby do niego dotrzeć musiałam przejechać 7 przystanków B1 - tzw. BRT (szybki bus) i potem 30 przystanków busem nr 16. Niestety nawet w sobotę rano oba autobusy były pełne i prawie całą drogę było trzeba stać - jechało się ponad godzinę. Cena biletu autobusu: 5Y. Cena biletu wstępu to 60Y. Jak już zajechaliśmy na miejsce 'parku' to musieliśmy znaleźć się z Lulu i jej kuzynem. Miało być to proste: będziemy przy bramie. Jednak jak się później okazało bramy są dwie i chwilę nam zajęło by się odnaleźć. W końcu razem przekroczyliśmy próg i oto zobaczyliśmy emperorów Yan Di i Huang Di. Są uważani za jednych z pierwszych przodków Chińczyków. Pierwsze co zrobiłam gdy znalazłam się na placu przed rzeźbami to uderzyłam w dzwon! Kosztuje to 1Y i za każdym razem gdy potem słyszeliśmy uderzenie liczyliśmy YuanY! :))



Powspinaliśmy się tuż pod nosy emperorów i delektowaliśmy się widokami :)



Później udaliśmy się na brzeg rzeki :) 

Szybko też idzie dostrzec dlaczego jest to ŻÓŁTA rzeka. W sumie widać tylko żółć.

Przy brzegu  stoją statki na których mieszczą się restauracje oraz przy brzegu są 'lokalne' restauracyjki' jak poniżej ;)


Następnie udaliśmy się na spacer 'powrotny' po drodze zaliczając arbuzy na patyku i odwiedzając park pawi :)


I zakupiłam sobie glinianego ptaka! Nazwałam ją CP - Charming Princess, bo tak ładnie śpiewa jak się w nią wleje wodę ^^ 



 Ach, uwielbiam drzewa pełne kwiatów! :)


Z racji, że wędrówki spaliły wszystkie odłożone w nas kalorie udaliśmy się na obiad, a później zaliczyliśmy drzemkę na trawce pod drzewami ! :) Cudowna sprawa ;)
Potem jeszcze trochę się powspinaliśmy na górę żeby zobaczyć z bliska Pagodę, przeszliśmy most między 2 górami i wróciliśmy pod główną bramę skąd odjeżdża autobus powrotny.




I tu się zaczęła dopiero prawdziwa przygoda. Ludzie zaczęli pchać się zanim autobus podjechał, do tego stopnia, że autobus nie mógł podjechać nawet na przystanek. Potem walka o przetrwanie, żeby Cię nie zabili w trakcie wchodzenia do autobusu, bo to że Cię za włosy ciągną, łokciami pchają i uderzają kolanami depcząc Cię przy tym - to najwyraźniej norma (:P) Anyway, autobus był pełen już na starcie, a przed nami było 30 przystanków do przejechania. Na niektórych przystankach w ogóle się nie zatrzymywał, a na niektórych zatrzymywał się tylko po to by kogoś wypuścić (ale takich było mało). Nie polecam taich powrotów, mimo że dojechałam cała i zdrowa. Lepiej wynająć wycieczkę przez agencję i mieć zapewniony powrót :).

Był to piękny dzień na świeżym powietrzu! I mam nadzieję, że Wy również korzystacie z każdego pięknego dnia! :))

Pozdrawiam ja!
Jessica

1 komentarz:

  1. Ciekawa wycieczka, chociaż takiego autobusu pewnie bym nie zdzierżyła, bo mam bardzo mały immunitet na naruszanie przestrzeni osobistej. Magnolie kwitną cudownie! (U nas też już pomalutku pomalutku zaczynają). Arbuz na patyku? Ale taki zwykły surowy, kawał nadziany na badyl, mczy coś z nim jeszcze robią? Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń