poniedziałek, 20 stycznia 2014

Zacznijmy od dotarcia do Chin

Hej!
Zwą mnie Jessi i niech tak pozostanie. :) Jestem w Chinach, w Zhengzhou i jestem tutaj nauczycielem angielskiego w przedszkolach chińskich. Studiuję m.in. język chiński, więc taka 'przygoda' w Chinach, chcąc nie chcąc, jest potrzebna. Pojawiła się oferta tej pracy, więc złapałam okazję i jestem.

Zanim jednak dotarłam do Zhengzhou musiałam przebrnąć przez najmniej lubiany przeze mnie moment.
 PAKOWANIE

Wymogi jakie mi postawiono co do bagażu to 23kg+10kg. Jak spakować w to rzeczy na 3 pory roku? co wybrać? czego nie brać? Zrobiłam wywiad środowiskowy i dowiedziałam się 2 rzeczy niezbędnych do zabrania ze sobą: tamponów! (ku zaskoczeniu) i dezodorantów! (why? bo Chińczycy się 'nie spocą' tak jak biali i ich nie używają). Dodatkowo, problematyczne jest też dostanie zwykłych płatków kosmetycznych! mają takie cieniutkie prostokątne jedynie, które są jak bibułka, tylko z małymi 'kłaczkami', które bardzo lubią wchodzić pod powiekę i utrudniać życie. To tak z damskich potrzeb, które tu trudno zaspokoić.
Potem trzeba było przewertować szafę i wybrać rzeczy. Ja zdecydowałam się wziąć głównie rzeczy, które w razie zagubienia czy uszkodzenia bagażu nie sprawią mi wielkiej przykrości :) I jakoś poszło!
Potem już tylko udałam się do Warszawy na lotnisko i nadszedł czas odlotu! 
Ostatnie chwile przed odprawą spędziłam z moim kochanym mężem oczywiście :)


i miałam przed sobą 2h lotu do Moskwy , 7,5h do Pekinu i 2h lot do Zhengzhou. 11,5h w powietrzu, 5h na lotnisku w Moskwie, 2h w Pekinie.









 Doliczając drogę do Warszawy i przejazd do miasta z lotniska - prawie 24h w podróży - no i doszła różnica czasu  -8h!

Ale oto jestem. I zamierzam Wam co nieco poopowiadać i pokazać. :)

Ale to w następnym poście. Ten niech będzie TRANSPORTOWYM! 

Jessi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz